Dzisiaj polecamy wszystkim relację naszej wolontariuszki Ewy, która wróciła za swojego 9-miesięcznego wolontariatu w Ozurgetii, w Gruzji. Była wolontariuszką stowarzyszenia Student Youth Council, z którym Bona Fides współpracuje od kilku lat.

I tak po długich wyczekiwaniach dzieci w Ozurgetii i po ogromnej pracy wolontariuszy Student Youth Council w końcu nadszedł dzień otwarcia Centrum. Nagle sama ukazała się odpowiedź na wszystkie pytania zadawane przez mieszkańców miasteczka w ciągu 6 miesięcy naszych przygotowań. Ciekawość wszystkich została zaspokojona, jednak nie zmniejszyło to liczby odwiedzających nas codziennie dzieci. Na samym otwarciu zebrało się wiele ważnych osobistości Gruzińskiej społeczności oraz tłumy dzieci i młodzieży. 

Każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Starsi chłopcy preferowali grę w ping- ponga lub lotki, żeby zaimponować przyglądającym się dziewczynom. Młodsze dzieci natomiast wolały grać w Chińczyka, lub uczęszczać na warsztaty przygotowane, przez załogę centrum, specjalnie dla nich. Były to np. zajęcia plastyczne czy nauka robienia biżuterii. Najbardziej popularne okazały się Bańki ze specjalnego eliksiru przygotowanego przez Asię, którego tajnym składnikiem była gliceryna, sprawiająca, że bańki były duże i nie pękały tak szybko. W mgnieniu oka w parku zaroiło się od ludzi podziwiających nasze poczynania.

Aby zaprezentować różnorodność naszych zainteresowań i prowadzonych przez nas zajęć Erell (Francja) i Ja zagrałyśmy perę utworów wybranych z naszego repertuaru harfowo- skrzypcowego. Uczestnicy centrum mieli także do dyspozycji piłki. To dzięki nim mogłyśmy nawiązać lepszy kontakt z chłopcami rozgrywając z nimi przyjacielskie mecze footballu, czy koszykówki. Odwiedzały nas także osoby starsze, których ulubionym zajęciem była gra w popularnego gruzińskiego Backgammona.

To wszystko brzmi cudownie, ale wymagało ogromnego nakładu pracy, motywacji i zaangażowania. Większość gier malowałyśmy własnoręcznie gdyż ceny były zbyt wysokie, żeby organizacja mogła sobie pozwolić na ich zakup. Piłki były przywiezione z Polski i wcześniej służyły dla rozrywki tylko wolontariuszom. Meble głównie zbijałyśmy z drewna znalezionego w budynku kina a poduszki zostały wypchane styropianem, który znalazłyśmy nad rzeką. Wielką naszą dumą stały się dywany, które podarowała nam ambasada bułgarska. Była to jednak, niestety jedyna ambasada, która odpowiedziała na naszą prośbę o odstąpienie na rzecz centrum starych nieużywanych mebli czy materiałów. Największym sukcesem dla nas jednak jest to, że do dziś ogromna ilość dzieci i młodzieży ciągnie do Centrum, nie tylko żeby grać w przygotowane dla nich gry czy uczestniczyć w prowadzonych przez nas warsztatach, ale często zwyczajnie po to, by spędzić z nami miło czas. Cieszymy się, że nasza praca nie poszła na marne i mamy nadzieję, że będą z niej korzystały także kolejne pokolenia wolontariuszy, jeszcze przez wiele lat.