Anastazja realizuje projekt „Password” w ramach Wolontariatu Europejskiego w organizacji pozarządowej Euromed Carrefour Sicilia w Palermo. Zapraszamy do zapoznania się z jej relacją.

W listopadzie 2014 rzuciłam wszystko, żeby wyruszyć na EVS na Sycylię. Nie tylko po to, żeby spacerować wśród palm, popijać espresso i uciec przed minusowymi temperaturami w Polsce. Ale głównie po to, żeby pracować za granicą i zająć się dzieciakami z biednych dzielnic Palermo.

Dziś mogę powiedzieć, że nasz EVS jest naprawdę owocny. Pracuję razem z Marileną z Cypru, Laurą z Hiszpanii i naszą tutorką – Angelą z Palermo. Dzięki nam dzieciaki po szkole przychodzą do Centro Arcobaleno (taki odpowiednik naszego polskiego domu kultury), aby rozwijać swoje pasje, uczyć się i brać udział w aktywnościach, które dla nich przygotowujemy. Myślę, że dzięki nam czują się lepiej. Wprowadzamy trochę kolorów do ich szarej dzielnicy i przez zabawę uczymy kultury, geografii i pokazujemy świat.

Mamy też wykłady w szkołach, gdzie prezentujemy swoje ojczyzny – mówimy o historii, tradycjach i obyczajach Polski, Cypru i Hiszpanii. A także wyjaśniamy czym jest Unia Europejska, opowiadamy o innych państwach, otwierając wielu dzieciom oczy na różne kultury. Muszę przyznać, że na tym EVSie zostałam rzucona na głęboką wodę, bo wszędzie pracujemy i rozmawiamy po włosku, a w dniu przyjazdu nie wiedziałam nawet jak powiedzieć „dzień dobry” w tym języku. Musiałam więc sporo się uczyć i wiele godzin spędzałam siedząc z notatkami i słownikiem. Ale to tylko kolejna wartościowa umiejętność, którą daje wolontariat europejski. Sama w Polsce nigdy bym nie wzięła się za tak intensywną naukę języka. A przede wszystkim najbardziej owocne jest praktykowanie tego języka we włoskim towarzystwie.

Życie w Palermo jest zupełnie inne niż życie w jakimkolwiek mieście w Polsce. A zapewne i na świecie. Można czekać na autobus 45 min, po czym zobaczyć, że na przystanek zajeżdżają trzy autobusy o takim samym numerze. Lepiej zapomnieć o przepisach drogowych – naprawdę łatwiej jest tu żyć bez nich. Czerwone światło nic nie znaczy, a przejścia dla pieszych jest traktowane jak ozdoba jezdni. Jeśli ktoś myśli, że zgubi tu trochę kilogramów uciekając od pierogów i schabowego z ziemniakami, to jest w grubym błędzie. Bardzo grubym błędzie. Trudno jest się tu oprzeć tym wszystkim pysznościom. Rozpływająca się w ustach cassata, setteveli, cannolo, cornetto, pignolata… Na początku można zwariować od samego patrzenia!

EVS to czas na poznanie niezwykłych i fantastycznych osób. Mnie ciągle zachwycają inne kultury i zwyczaje, sposób zachowania ludzi w różnych sytuacjach, styl bycia, jedzenie i języki. Tu wszyscy się dziwią dlaczego przyszłam na spotkanie już o 19.00, skoro byliśmy umówieni na 19.00. To znaczy, że powinnam się na nie szykować dopiero koło 20.00 😉 A wyobrażacie sobie np. lody w bułce? Ja już nie muszę sobie wyobrażać – są przepyszne! Choć na początku nie chciałam ich nawet spróbować, bo jakoś strasznie mi to do siebie nie pasowało. Obecnie znam kilka słów po arabsku, estońsku, grecku, czarnogórsku, turecku… Sama też staram się być dobrym nauczycielem i uczyć wszystkich ładnych polskich słów.

Jestem zachwycona Sycylią. Piękną naturą i tradycją. Zakochałam się w magicznych plażach i magicznych górach. Uwielbiam spacerować po parkach, między przeogromnymi drzewami i bajecznymi kwiatami, w portach i małych uliczkach przy historycznych kamienicach i katedrach. Zawsze cieszy mnie słońce między palmami i widok malutkich łódeczek na morzu.
Po 4 miesiącach muszę przyznać, że jestem już trochę quasi-palermitaną. Całuję wszystkich na powitanie i pożegnanie, sporo gestykuluję, robię kawę w kafeterce, niczym gazela przebiegam między rozpędzonymi autami i motorami. A siesta to dla mnie rzecz święta. Aż strach pomyśleć jak przystosuję się na nowo do życia w Polsce;)